niedziela, 14 lipca 2013

Little money - big effect.

Naprawdę lubię dbać o urodę, największą uwagę przywiązuję zwłaszcza do pięknej skóry. Być może nie jest to dla niektórych z Was nic dziwnego, bo miałyście okazję czytać moje wcześniejsze posty dotyczące pielęgnacji cery, makijażu czy letniej wersji dbania o skórę. Uwielbiam kupować (i dostawać) kosmetyki - zarówno te do pielęgnacji jak i makijażu, cenię dobre marki, szukam ideału, a najbardziej szczęśliwa jestem wtedy, gdy uda mi się znaleźć super kosmetyk w super cenie... 

I really like to take care about my looks, I paid most attention especially to beautiful skin. Perhaps it is no wonder for some of you as you may have had a chance to read my previous posts on skin care, make-up or summer version of taking care of my skin. I love to buy (and get) cosmetics - both for skin care and makeup, I appreciate good brands, still looking for the ideal, and I'm most happy when I can find a great beauty product at a great price ...


Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić tym, na co warto wydać 30 zł albo mniej, a co warte jest według mnie wiele więcej. 

Today I want to share with you what it is worth to spend 30 PLN for (about 10$ or about 2 euros) or less and I think is worth much more.

 
1.

 Iwostin Well-covering matting foundation SPF30 Correctin Purritin


Początkowo byłam dość sceptyczna, bo kosmetyki marki Iwostin są dobre, ale jednak nigdy nie wzbudzały mojego zachwytu - poza tym nie lubię produktów bezzapachowych. 
Ale ten podkład to absolutne mistrzostwo! A przetestowałam już bardzo wiele produktów - od Bourjois, La Roche Posay po Chanel... Trzyma się na twarzy cały dzień, lekko matuje (skóra wygląda świeżo), nie ma mocnego krycia - uzyskamy je, gdy nałożymy naprawdę dużą ilość produktu. Przeznaczony jest dla cery trądzikowej, ja absolutnie nie mam trądziku. Producentowi chodzi raczej o lekką konsystencję fluidu i fakt, że nie zapycha porów (i o to chodzi). I jeszcze filtr SPF30 - dla mnie rewelacja. Podkład ma bardzo ładne odcienie, ja używam naturalnego, a dla bardziej opalonej buzi idealny będzie ciepły beż. Dostępne w aptekach. Oprócz wersji matującej, podkłady występują też dla cer: wrażliwej i naczynkowej.

Cena ok 23-24 zł.

 Initially I was quite skeptical because cosmetics by Polish brand Iwostin are good, but they never aroused my delight - plus I don't like unscented products. But this foundation is an absolute mastery! And I have tested a lot of products - from Bourjois, La Roche Posay to Chanel ... It stays on my face all day long, slightly mattes it (skin looks fresh), it doesn't cover heavily - you'll have it when you superimpose a really large amount of product. It is designed for acne prone skin but I absolutely don't have acne. The producer is more about a light texture of the fluid and the fact  that it doesn't clog pores (and that's what's all about). And the sunscreen SPF30 - a revelation to me. The foundations have very nice shades, I use the natural one and for more tanned face perfect one would be warm beige. Available in pharmacies. In addition to the matting version, there are also ones for skin types: sensitive and redness.

 Price: about 23-24 PLN (about 10 $ or 5 euros).



2.

Ziaja Biphasic Eye Makeup Remover

 
 Powiem krótko - zmywa idealnie cały makijaż oczu - zwłaszcza ten wodoodporny, nie podrażnia (uwaga! nie polecam żadnych innych produktów Ziaja do demakijażu oczu - wszystkie inne płyny powodują, że pieką mnie oczy) i kosztuje ... grosze. Nie bez powodu został nagrodzony przez magazyn InStyle w konkursie "Best Beauty Buys" jako najlepszy produkt do demakijażu. Dostępny w każdej drogerii i aptece.

Cena: ok. 6,90 zł  

I will be brief - it removes eye makeup ideally - especially the waterproof one. It's non-irritating (but be careful - I don't recommend any other products by Ziaja for make-up removing - all other cause my eyes stinging) and it costs ... buck. Not without reason was it rewarded by InStyle magazine in the "Best Beauty Buys" contest as the best make-up remover. Available at any drugstore and pharmacy.

Price: about 6,90 PLN (about 3 $ or less than 2 euros).



3.

Nail polishes by Polish company Paese Cosmetics



Polska firma kosmetyczna, do niedawna zupełnie dla mnie nieznana. Lakiery mają super kolory (mój ulubiony to 114. - koralowa czerwień) i trzymają się naprawdę bardzo długo. 
Swój czerwony lakier mam już od 3 lat! - ale trzymam wszystkie w lodówce. Jakość porównywalna do tej z najwyższej półki. 
Cena: 15,90 zł 
 Polish cosmetics company, until recently completely unknown to me. These polishes have great colors (my favorite one is the 114 - Coral Red) and stick to a really long time.
I've had my red polish for three years now! - but I keep them all in the fridge. The quality comparable to that of the highest sort.

Price: 15,90 zł (about 7,5 $ or 4 euros).



4.
 
Rimmel London Waterproof Gel Eyeliner

Najlepszy tusz do kresek, jaki kiedykolwiek miałam. W nakrętce ma ukryty pędzelek, którym precyzyjnie narysujesz kreskę - cieńszą lub grubszą. Można też dozować ilość produktu.
Nie rozmazuje się cały dzień. W Polsce dostępny w dwóch odcieniach: czarnym i brązowym. Dostępny w każdej drogerii. 

Cena: od 20 do 30 zł

The best eyeliner I've ever had. The cap has a hidden brush which clearly draws a line - thinner or thicker one, as you prefer. You can also dispense a quantity of the product.
It doesn't smudge all day. In Poland, available in two shades: black and brown. You can buy it at any drugstore.

Price: from 20 to 30 PLN (about 6 to 10$ or 5 to 6 euros).


Mam nadzieję, że Wam również przypadną do gustu polecane wyżej produkty! 
Pozdrawiam!

Hope you'll enjoy these products too! Take care!
Pics from tumblr.com

piątek, 12 lipca 2013

Raj tuż za rogiem. Paradise just around the corner.

Nazwa dzisiejszego postu może wprowadzać w błąd. Bo nie będzie tutaj o słynnej książce peruwiańskiego pisarza, noblisty - Maria Vargas Llosy. Chciałabym poruszyć temat, o którym myślę od kilku dni. Bliska mi koleżanka przyznała mi ostatnio, że bardzo cierpi. Miała przez rok bardzo dobrego chłopaka, nie mogła mu nic zarzucić, po wcześniejszym, niezbyt udanym, związku była to niesamowita odmiana. Za chwilę chciała zaproponować mu, by się do niej wprowadził. A mimo to, gdy pojawił się nagle ktoś nowy, wcale nie przystojniejszy, nie bardziej męski czy bardziej dojrzały (bo to cecha pożądana u dzisiejszych "prawie-trzydziestoletnich"), zdecydowała się grać na dwa fronty... Długo nie wytrzymała w tej niejasnej sytuacji - powiedziała temu "dobremu", że w jej życiu pojawił się ktoś inny, że zaczęła się wahać. Kazał jej wybierać. Więc wybrała nowe. Dziś żałuje, bo po miesiącu okazało się, że nic nie zyskała wchodząc w kolejną relację. Co więcej, teraz dopiero widzi, jak wiele straciła. Dlaczego wciąż szukamy lepszego, nie dostrzegając, że mamy wszystko? Dlaczego szukamy Raju tuż za rogiem?

The name of today's post may be misleading. Cause' there will be nothing here about the famous book of Peruvian writer, Nobel laureate - Mario Vargas Llosa ("The way to Pradise"). I would like to raise the subject I've been thinking of for a few days. My close friend admitted to me recently that she's going through a lot of pain. She's been with a very nice boy for a year and could not fault him at all. And after the earlier, very unsuccessful relationship, it was an amazing change. For a moment she wanted to suggest him to live together in her flat. And then, when there suddenly appeared someone new, not more handsome, not more manly and more mature (as a desirable feature in today's "almost-thirty-year-old" men), she decided to play on two fronts ... Not being able to stand this uncertain situation, she said to this "good" one that someone new has appeared in her life. And that she had begun to waver. He told her to choose. So she opted for a new one. Today she regrets because after a month it turned out that nothing was gained by entering into a new relationship. What's more she only sees how much she lost. Why do we still look for better, not recognizing that we have it all? Why do we seek Paradise just around the corner?



Powiem wprost, że nawet nie próbowałam bronić ani w sztuczny sposób pocieszać mojej koleżanki. Mówiąc kolokwialnie - dostała to, czego chciała. ZMIANĘ. Przestrzegałam ją przed tym, że "wieczny głód" jest złudny i może zaprowadzić donikąd. Tym bardziej, że cecha, którą opisuję -  ciągłe poszukiwanie większego szczęścia, innych wrażeń - jest mi zupełnie obca w sferze uczuć i miłości. Tak, jak w pozostałych aspektach życia - zwłaszcza w karierze zawodowej, staram się nie "tkwić" w miejscu, nie akceptować złej sytuacji, zmieniać ją na lepsze, próbować nowych rzeczy, tak w sprawach sercowych jestem osobą bardzo stałą. Angażując się w związek, nie rozglądam się na boki. Dlatego tak trudno jest mi zrozumieć takie sytuacje, gdy mając przy sobie prawdziwie bratnią duszę, decydujemy się szukać dalej lub wymienić ją na przysłowiowy "lepszy model". 

Let me be clear, I didn't even tried to defend or  to comfort my friend in an artificial way. So to speak colloquially - she got what she wanted. A CHANGE. I had warned her that this "eternal hunger" is deceptive and may lead to nowhere. The more that feature I am describing here - the constant search for greater happiness, more experience in relationships - is completely foreign to me in the sphere of feelings and love. As in other aspects of life - especially in my career, I try not to "stuck" in place, do not accept a bad situation and change it for the better, try new things, so in matters of the heart I am very constant. Engaging in a relationship, I don't look around the sides. That is why it's so difficult for me to understand the situation where you have a true soulmate next to you and you still decide to look further and replace them with the proverbial "better model".

  
Nie mówię tu absolutnie o sytuacjach, gdy relacja dwojga ludzi jest toksyczna, gdy nie potrafią żyć razem, ale osobno... też nie. Nad związkiem trzeba pracować, ale nic na siłę. Często bowiem wybieramy "nie tego" człowieka. Dodam w tym miejscu, że nie popieram powtarzanej przez nasze babki i inne kobiety starszego pokolenia, jak mantrę, formułki "Skoro wybrałaś go sobie na męża, musisz z nim być do końca życia. To nic, że się znęca, że pije. Musisz dźwigać swój krzyż". Dwoje ludzi łączy się ze sobą z miłości. Trudno nazywać normalnym związek oparty na "dźwiganiu krzyża". 

Ofcourse I'm not talking about the situations where the relationship between two people is toxic, when neither they are able live together, nor separately too... . You need to take care of relationship - you do, but there's nothing to force fight for. It is often that we choose "the wrong" person. I should add at this point that I don't support the repeated like a mantra by our grannies and other women of older generation, sentence: "If you pick  him for your husband, you have to be with him for life. Nothing that he mistreats you, that he's been drinking. You must carry your cross." Two people are brought together for love. It's hard to call normal a relationship based on "carrying the cross".



Cecha, o której piszę, najczęściej była przypisywana płci męskiej. To mężczyźni obwiniani są od zawsze o to, że "szukają wrażeń", flirtują, zmieniają kobiety jak rękawiczki. A wszystkiemu winny testosteron. Tymczasem w swoim otoczeniu, a także z zasłyszanych plotek i historii wiem, że problem dotyczy też ogromnej części kobiet. Zastanawiam się, czego brakuje takim ciągle szukającym nowych wrażeń - może wiecznych "motyli w brzuchu?" Wiadomo przecież, że prędzej czy później znikają. Znam też dziewczyny, które potrzebują wiecznej atencji, potwierdzania ich urody. Lubią przeglądać się we wciąż nowych męskich oczach... Dlatego wchodzą w każdą relację tylko jedną nogą, bo boją się, że, będąc w poważnym związku, stracą szansę poznania kogoś ciekawszego. Do żadnej z tych grup nie należy jednak moja koleżanka. Może był więc to jednorazowy błąd, ktoś zapyta. Nie. Kiedyś zdarzały się jej już podobne sytuacje, ale dopiero teraz naprawdę tego żałuje. 

The feature I am writing of mostly has been assigned to the male gender. That is men that have always been blamed on the fact that they look for some impressions, flirt, changing women like gloves. And it's testosterone that we should blame. Meanwhile, in my environment, as well as thanks to rumors and hearsay of history, I know that the problem relates to a large number of women too. I wonder what they're missing that are still looking for new experiences - perhaps eternal "butterflies in your stomach?" Known that sooner or later disappear. I also know girls who need eternal deference and a need to be confirmed about their beauty. They like to look on themselves in ever new men's - eye mirrors... So they come in every relationship with one foot only, because they're afraid that, being in a serious relationship, they may lose the chance to meet someone interesting. However, my friend is not in any of these groups. Maybe it was a one-time mistake, someone will ask. No. there have occurred similar situations,but this is the first time she truly regrets it.

 
W dzisiejszych czasach, tak innych od tych, w których żyli nasi rodzice, gdzie mniej ceni się prawdziwe wartości, a bardziej rzeczy ulotne - trudno jest znaleźć kogoś naprawdę wartego inwestowania naszych uczuć. Dlatego należy pielęgnować te dobre relacje i nie myśleć o tym, że może gdzieś czai się większe szczęście. Drugi człowiek - partner czy narzeczony - to nie praca, którą można zawsze zmienić i zawsze znaleźć. Mało jest też osób na tyle wyrozumiałych, które wybaczą nasze momenty "zawahania się" i niepewności. Prawda jest taka, że na koniec zostajemy sami, bo w dzisiejszym, zabieganym świecie mało kto ogląda się wstecz. Trzeba tylko uważać, bo kolekcjonując kolejne kamienie, możemy przeoczyć prawdziwy diament. 

Today when times are so different from those in which our parents lived, where the real values do not count that much and the more ephemeral things do - it is difficult to find someone really worth investing our feelings. Therefore, we should cultivate good relationships and we shouldn't think that maybe somewhere a greater happiness is lurking. The other man - a partner or fiancé - it is not like a job that you can always change and always find. Very few people are also willing to forgive our moments of hestitation and uncertainty. The truth is that at the end we are left alone, because in today's busy world hardly anyone looks back. You just have to be careful because you may miss a real diamond while busy collecting stones.

 

P.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...